|
 
 
 |
Wszystko zaczęło się dość niepozornie...
W pracy wrzało totalne szaleństwo... szefowie nabrali tonę wielkich kontraktów i wszyscy ledwo dyszeli przemęczeni nawałem dodatkowych obowiązków, jak i tegoroczną falą upałów. Tygodniami temperatura nie spadała poniżej 30 stopni Celsjusza, co przy tutejszej wilgotności powietrza odczuwało się raczej jak 45 stopni!!! Marzył nam się z Misiem jakiś wyjazd nad wodę, ucieczka na łono natury, do lasu, czy nad jezioro...
|
Aż wreszcie nadszedł ten nasz wymarzony urlop, błogosławiony spokój i szczęście jedno-tygodniowych wakacji w wynajętym domku w lesie nad jeziorami, na północ od Toronto. Przepiękna okolica, do złudzenia przypominająca polskie Kaszuby. Nazwana tak zresztą przez starych Kolumbusow, pierwszych polskich osadników w Kanadzie, będących zresztą Kaszubami... Malownicze jeziorka, przepastne bory przeplatane balsamiczną sosną i smukłą brzoza, malutkie domki letniskowe porozrzucane wśród pagórków i piaszczystych leśnych dróg... Nasz prześliczny domek zbudowany z grubych drewnianych pali, z czarującym poddaszem i ogromna weranda, tak bardzo przypominający wymarzony dom Judyty z "Nigdy w życiu". To był prawdziwy raj na ziemi... |
|
 |
Każdego świtu, budziło nas echo niosące melodyjne nawoływanie kanadyjskich loon rozpościerających skrzydła nad tafla naszego jeziora i wzbijających się do lotu. Ten śpiew dzikich kaczek interpretowany przez Inut, Indian północnej Kanady, jako symbol zmieniającej się wartkiej wody, był pełen kojącego spokoju... |
I tak, o świcie, kiedy wszyscy inni jeszcze spali, wymykaliśmy się z Misiem z naszego poddasza na śliczna werandę z widokiem na małe jeziorko...
Ze świeżo zaparzoną kawą i dobrą książką, rozsiadaliśmy się na drewnianej podwójnej huśtawce i zachwyceni tym całym otaczającym nas pięknem, zapominaliśmy o świecie. Codziennie, kolibry przylatywały do kolorowych poidełek zawieszonych pod dachem werandy. Trzepocząc małymi skrzydełkami z szybkością odrzutowca zatrzymywały się w powietrzu niemal na wyciągniecie ręki. Do dziś i na zawsze pozostanie w naszych sercach ten dom pachnący żywica i przepełniony południowym słońcem. Tym bardziej, ze właśnie w nim zostało poczęte nasze maleństwo. |
 |
Wróć do strony głównej Adasia ↑ |
|
|