Trzydziesty pierwszy miesiąc Adasia!
When I say pupu, Mamy say no pupu...
... czyli Ada-komunikacja
Początek jest słodki. Cukierkowa radość. Adaś.
Rośnie, ten nasz skrzat, z gigantyczną prędkością. Mówi autentyczną łamaną angielskopolszczyzną,
cieplucho zachwaszczając ojczystą mowę. Wychodzi mu z tego coś pomiędzym, czyli Adajezyk. Tak, nasz synuś nazywa siebie Ada. Na mnie mówi mami, a
na Arka to już całkiem obcokrajowo dadi albo tati. Adaśko ma swój specyficzny słownik. Na
wspak, pół na pół. Niektóre słowa zmonopolizował po polsku, a inne, z namaszczoną
wytrwałością, wymawia uparcie po angielsku.
I tak, skoro świt, gdy jeszcze marze o błogim dosypianiu, Adaśko słodko szepcze mi w uszko:
Mami Adi ami, a ta Ada pej czu czu... co w dosłownym tłumaczeniu oznacza oczywiście
Mamo, Adaś chce jeść, a potem bawić się lokomotywą. I tak zaczynam dzień wesoło
nanizana na Adaśkowy perlisty języczek: baćić dole. zobaczyć na dole., iść si parka
pojść zobaczyć koparkę, isa Mami kofi in there. jest mamy kawa, tam w środku, ise Adasia boje tam. ja (Adaś) się tam boję, isa mami gam. to jest mamy witaminka, isa
water in there. (water. oraz in there. wymawiane są a brytyjskim akcentem) tam jest woda
w środku, go paćić more pan . iść patrzeć więcej na pana., a daj blu moka to oczywiście
daj niebieskiego smoka.. Są rownież przerywniki na kiss miau. pocalowac kotka., go paćić
Kita domu. czyli iść patrzeć na Kitę (naszego kota, Ambra) w domu., albo gabidź brum brum.
czyli garbage truck, co z polska to najzwyklejsza śmieciarka.
Jednak z całej tej nowo osiagnietej komunikacji, Adaśkowi najfantastyczniej wychodzi mimikogestykulacja. Nasz syńcio najbardziej lubi wyraziście wyrzucać nas ze swojego
pokoju. Marszczy wówczas czoło, napina brwi i patrzy spod oka. A gdy osiągnie już
wystarczająco groźny wyraz twarzy, z nagromadzoną czarno-chmurzaną stanowczością,
wyrzuca rekę do przodu, podkreślając palcem wskazującym kierunek zwrotu: GO! GO!.